amazonkowy świat

26.06.2012

Dotychczas tutaj nic nie napisałam... tak jakoś wyszło. Jestem Amazonką od 2006 roku. Wtedy przeszłam mastektomię, potem była chemioterapia, radioterapia i diagnoza: jestem zdrowa. Tamto leczenie przeleciało błyskawicznie, cały czas były ze mną moje dzieci i kilkoro znajomych. Pozostało ich kilkoro, bo jak zachorowałam niektórzy przestali mnie poznawać i zapomnieli, że mam telefon. Trudno, tak to właśnie jest. W obliczu raka niektórzy nie potrafią sobie poradzić z cudzą chorobą... Nie bardzo to rozumiem, ale to już nie moja broszka... niech każdy postępuje tak, jak mu pasuje i już. Ja cieszę się z tych, którzy byli i są przy mnie. Sprawdzili się i teraz nadal są ze mną. Napisałam nadal, bo od października 2010 roku mam przerzuty do płuc. Cały czas dostaję chemię... Mam gorsze dni, mam załamki, ale jak na razie, nie poddałam się. Mam marzenie, chcę zobaczyć wnuczkę. Jak na razie nawet się nie zapowiada, żeby któreś z moich dzieci chciało mnie obdarzyć tym szczęściem, więc muszę czekać. Muszę żyć, muszę wyzdrowieć ... Po ostatnim pobycie w szpitalu, kiedy utoczono mi prawie trzy litry płynu z opłucnej, oddycha mi się trochę lepiej. Następna chemia 3 lipca i potem tydzień "helikopterów" ...

29.06.2012

Kolejny dzień ciężkiej, dusznej pogody. Wszyscy się cieszą, bo wreszcie trochę cieplej, deszcz nie pada, słoneczko świeci i widać wreszcie, że jest lato ... Tak mówią wszyscy, ale nie ja. Dla mnie taka pogoda, to kłopot z oddychaniem. Niestety, po tygodniu, kiedy było lepiej po szpitalu, znowu to samo. Chwila spaceru z psem i trzeba odsiedzieć, zakupy na osiedlu i to samo... Dobrze, że mam  balkon i cień i trochę wiaterku ...  Byle do wtorku, do następnej wizyty w szpitalu. Mam termin chemii, jak wyniki będą dobre ...

02.07.2012

To wszystko jest do dupy ... umarła koleżanka, która, tak jak ja, walczyła z rakiem płuc. Tylko ona miała 36 lat i zostawiła 9-letniego syna i męża... No i jak ja mam jutro iść do szpitala na chemię? I po co? Czy mi to w czymś pomorze? Nie podoba mi się to ani trochę. Dlaczego takie młode, silne i walczące dziewczyny odchodzą? Dlaczego pod naszym sklepem stoją etatowi stacze od rana do nocy, od stycznia do grudnia, w mrozie, upale i deszczu i nawet kataru nie mają?  Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Nie zgadzam się i nikt mnie nie przekona, że to ma jakiś sens ... nie ma i już !

22.07.2012

Byłam dziesięć dni w Krakowie z moim synkiem. Ma tam trochę znajomych i oni zadbali o nas jak rodzina... z którą czasami lepiej na zdjęciu :) Odpoczęłam super, a spacerki po Krakowie zaliczam do bardzo udanych. Piękne miasto. Przed wyjazdem robiłam scyntygrafię kości i we wtorek idę do szpitala na chemię, no i odbiorę opis moich kosteczek ... Sama jestem ciekawa, czy bóle w żeberku to tylko starość, czy coś ... tfu, oczywiście, że to nic. Teraz tylko do wtorku. Jestem znowu zalana płynem w płuckach i ledwo łapię powietrze. Pewnie znowu będą mnie nakłuwać i pchać dren w plecki ... ałłła ... Ale chyba ze śpiewem na ustach pójdę na zabieg, bo chociaż dwa tygodnie będzie mi się lżej oddychało.  Zastanawiam się tylko, dlaczego po takiej ilości chemii nic się nie zmienia, a chyba jest nawet ciut gorzej ... ?

5 komentarzy:

  1. trzymam kciuki, bardzo bardzo mocno

    OdpowiedzUsuń
  2. zdrówka życzę i uśmiechu od losu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Haniu, śliczny jest Pani blog. Dużo siły życzę, B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Opatrzności i Tobie,ze odwiedziłaś mójego bloga i zostawiłaś ciepły komentarz.Pchamy do przodu taki sam "wózek"i wiemy ze nie wolno zwątpić w to działanie.Zyczę Ci samych pomyslności w zwalczaniu tego badziewia i pozdrawiam bardzo przyjaznie.....

    OdpowiedzUsuń