Ponczo, które dzisiaj pokazuję zrobiłam w zeszłym roku. Jest moim ukochanym ocieplaczem w przejściowej pogodzie pomiędzy latem i jesienią ... Zaczęłam robić według wzoru z gazetki, ale oczywiście w trakcie roboty wyszło mi po swojemu i takie mi się podoba :) Najlepiej się sprawdza wtedy, gdy trzeba rano gdzieś wyjść z domu, kiedy jeszcze jest zimno po nocy, a wraca się koło południa, kiedy już słoneczko ogrzewa powietrze i wtedy wystarczy zdjąć ponczo i jest akurat.
Dzisiaj u mnie ciśnienia nie było wcale ... od rana ratowałam się kawką, potem był spacerek z moją psicą, ale i tak siedziałam i ziewałam. Dopiero wyjazd na cmentarz mi pomógł :) Grabienie liści, i spacerek do samochodu to było właśnie to, czego mi było trzeba. Po powrocie do domku wypiłam moją codzienną odżywkę i położyłam się na drzemkę. No i dzień poleciał ... Mam nadzieję, że Wam moi drodzy czytacze, też dzień minął dobrze. Pozdrawiam i dziękuję za Wasze odwiedziny :))
Podziwiam, podziwiam. Fajny kolor- taki mój:) Udzierg ponczusia to wg mnie spory wyczyn dziewiarski.
OdpowiedzUsuńDla mnie trudniejsze są chusty, które widuję na blogach ... :)
UsuńCałkiem przyjemne ponczo. Podzielam Twój pogląd - przydaję się w okresie przejściowym.
OdpowiedzUsuńPoncho to jeden z moich ulubionych strojów :)))
OdpowiedzUsuńMam ich mnóstwo, na każdą porę roku
i to mój styl ubierania się :))))
Twoje Haniu, jest piękne :)
Świetne ponczo :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Mhm... A mnie w tym poncho czegoś brakuje!
OdpowiedzUsuń