poniedziałek, 1 października 2012

jesiennie ...

Jesiennie siedzę sobie w domku i nawet już na balkonik nie wychodzę ... zimno. Przez szybę słoneczko oszukuje, ale jak wychodziłam z psicą na obowiązkowe wąchanie krzaczków, musiałam zakładać ciepły polarek. No cóż, to przecież już październik. I właśnie przypomniałam sobie dzisiaj o swetrze dla mojej psiapsiółki, która za oceanem siedzi i wnuków dogląda. Pisałam już, że wraca na Boże Narodzenie i chcę jej dać prezent powitalny w postaci ciepłego, wielkiego swetra. Przed wyjazdem obmierzyłam ją dokładnie, dobrałyśmy razem wełnę i wzór i wszystko to leżało sobie od czerwca w worku. No i dzisiaj wyjęłam wszystko, popatrzyłam i postanowiłam zmienić wzór. Początkowo miałam robić wzorem najprostszym, cały czas na prawo. Teraz, jak wyjęłam próbkę, którą zrobiłam, zobaczyłam również, że kawałek przerobiłam ryżem. I zdecydowałam, że zrobię właśnie ryżem. To ma być rozpinany sweter z dużym kołnierzem, który można podpinać jak golf. Kolory ma cudowne, brązy w trzech odcieniach. Robię z dwóch nitek drutami nr 5. Już mi się podoba, chociaż zrobiłam dopiero kilkanaście rzędów. Skończyłam serwetkę, którą zaczęłam szydełkować w szpitalu. Jest nakrochmalona i się suszy. Sesja zdjęciowa będzie po wyprasowaniu. A w temacie szpitalno-zdrowotnym, w czwartek dostałam chemię. Wyniki miałam piękne, to pewnie zasługa tych odżywek, które popijam :) Najważniejsze, że dali trutkę, bo z tomografu wynika, że jest trochę gorzej. No cóż, miałam przerwę w podawaniu chemii i to jest przyczyna, że gadzisko podnosi łeb ... Ale teraz już idę zgodnie z harmonogramem i mam nadzieję, że następne badanie pokaże już poprawę. Jutro, jak będę nadal w takiej dobrej formie jak dzisiaj, mam zamiar zgodzić się na wycieczkę do lasu. Umówiliśmy się, że będziemy chodzić tyle, ile będę mogła i chciała. Nikt nie powiedział, że musimy wrócić z pełnymi koszami grzybów. Jak będą to fajnie, a jak nie, to też będzie miły spacer. Ja sobie tak cichutko wołam cip cip cip ... może znajdę jakieś kurki? Uwielbiam jajecznicę z kurkami, mniam :))
Pozdrawiam wszystkich gości i dziękuję za przemiłe wpisy i wsparcie. Bardzo tego potrzebuję.

7 komentarzy:

  1. kurki....pieczone na płycie pieca węglowego....lekko posolone, żeby sok puściły.... na upieczone wiórek masełka.....mmmmm....POBUDKA!!! Zdrowia życzę i.....kurek pełny kosz!!!!! Mmmmm...kurki...cip, cip, cip....

    OdpowiedzUsuń
  2. Te kurki... i ta jajecznica:):):)
    A gada trzymaj w ryzach, nie poddawaj się.Tak wiele zależy również od Ciebie samej.Trzymam kciuki
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, będę pamiętać, żeby trzymać go w ryzach :)) Pozdrawiam

      Usuń
  3. My też uwielbiamy jajecznicę z kurkami... Ale ja nie o tym, tylko o moich talentach. O szyciu na maszynie już było :-) Teraz będzie o robieniu swetra na drutach. Musisz wiedzieć, że ogólnie jestem dużą babką. Gdy byłam w ciąży, końcówka wypadała mi w zimie. No to postanowiłam zrobić sobie ciepły sweter, żeby być dobrze opatuloną. Pamiętałam, że na koniec ciąży musi być duży. I zrobiłam! Tym, co wyszło (pięknym, w jesiennych barwach, miękkim i ciepłym) można było owinąć 2,5 słonia, a resztą przykryć TIRa! Ani razu nie miałam go na sobie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na zdjęcie sweterka ;) Pozdrawiam i zagrzewam do boju ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurek już w moich stronach mało. W niedzielę byłam na grzybach i jadłam jajecznicę :-) Ale u mnie to nic dziwnego, w końcu mieszkam w lesie :-) Wychodzę z domu i już :-) Za to spacery po lesie polecam :-)
    Czekam na zdjęcia serwetki... no i oczywiście swetra :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń